Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Liderzy
Bezpiecznie ukrywający się na pograniczu afgańsko-pakistańskim rebelianci talibscy po przegrupowaniu się rozpoczęli falę terroru w Afganistanie, ich celem stawali się przede wszystkim zagraniczni żołnierze oraz nowe afgańskie władze. Ofiarami ataków terrorystycznych często byli cywile. Z Peszawaru i okolic przez wiele lat do Afganistanu wyruszały grupy bojowników talibskich, których zadaniem miało być prowadzenie wojny partyzanckiej w kraju do niedawna przez nich rządzonych.
Z bezpiecznego miejsca w Pakistanie talibowie zaplanowali dłuższą wojnę na wyniszczenie przeciwko oddziałom USA i NATO. Na obszarach plemiennych Pakistanu szkolono zamachowców-samobójców, tworzono prowizoryczne fabryki do produkcji bomb oraz zwiększono intensywność produkcji wysokiej filmów propagandowych, których publikacja w internecie pomagała w pozyskiwaniu coraz większej ilości funduszy i dokonywaniu rekrutacji nowych bojowników świętej wojny. Z kolei obcokrajowcy w szeregach talibów służyli w Afganistanie przede wszystkim jako dowódcy średniego szczebla oraz byli odpowiedzialni za szkolenie i finansowanie lokalnych bojowników.
Talibowie niezadowolonym Afgańczykom, głównie z coraz większej korupcji w kraju coraz skuteczniej narzucali swoją kontrnarrację. W Kabulu i Kandaharze pojawiało się coraz więcej płyt i taśm wideo, na których przywoływano wspomnienia z czasów zbrojnego oporu przeciwko Związkowi Radzieckiemu, w oparciu o co inspirowano młodych mieszkańców Afganistanu o podjęciu podobnych działań wobec nowych okupantów kraju. Uczeni religijni coraz częściej przekazywali przesłanie, że nadszedł czas na dżihad, ponieważ Amerykanie niczym nie różnią się od Rosjan. Nietrudno było znaleźć odbiorców.
Afgańczycy jeszcze bardziej niż Amerykanów i ich sojuszników nienawidzili lokalnych watażków, nie liczących się z przeciętnymi mieszkańcami kraju. Szczególnie źle kojarzył się Abdel Rashid Dostum, którego ludzie byli znani z popełniania wielu brutalnych zbrodni. W regionach pasztuńskich, stanowiących około połowy kraju, Afgańczycy mieli dość regularnego przeszukiwania domów i dokonywania aresztowań młodych mężczyzn z ich wiosek przez oddziały Sojuszu Północnego, oficjalnie w imię kontrpartyzantki. Do tego często lokalni watażkowie przywłaszczali od mieszkańców zbiory maku, niezbędnego do produkcji opium. Wykorzystując falę niezadowolenia przelewającego się przez kraj, talibscy przywódcy coraz skuteczniej zajmowali się "praniem mózgów" sfrustrowanych mieszkańców Afganistanu.
Talibowie skutecznie zaczęli wykorzystywać narastającą rywalizację i wrogość między mieszkańcami Afganistanu. Aby pozyskać w interesujących ich regionach nowych bojowników i sympatyków, stosowali tę samą taktykę, jaka była wykorzystywana przez mudżahedinów przeciwko Związkowi Radzieckiemu i sprzymierzonym z nim afgańskim rządem komunistycznym. Tak jak w latach 80. XX wieku przychodzili do zwykłych ludzi i mówili: "Bronimy kraj przed niewiernymi". Następnie delegacja talibów prosiła o jedzenie, po czym prosiła młodych mężczyzn o przyłączenie się do nich, mówiąc: "Damy wam broń". I w taki sposób talibowie, wykorzystując coraz większe emocje targające społeczeństwo zaczęli tworzyć na miejscu ruch oporu przeciwko władzom Afganistanu i ich sojusznikom z NATO.
W południowym Afganistanie za atakowanie wojsk NATO i Afganistanu oraz przedstawicieli afgańskich władz odpowiedzialne były duże grupy bojowników pakistańskich. Z kolei na wschodzie kraju operowali głównie arabscy i uzbeccy bojownicy. W pierwszych miesiącach prowadzenia wojny partyzanckiej szczególnie aktywny był Dżalaluddin Hakkani, bohater mudżahedinów z czasów walki przeciwko Sowietom, którego ludzie zasilili szeregi talibów. Chociaż Hakkani miał już ponad 80 lat, organizował ataki talibskich rebeliantów za pośrednictwem swoich synów w prowincjach Paktija, Chost i Paktika, afgańskich prowincjach w pobliżu pakistańskiego Waziristanu, gdzie miał swoją siedzibę.
Większość żołnierzy piechoty talibów w Afganistanie stanowili miejscowi, przez co byli bardzo trudni do wykrycia przez wojska NATO i afgańską armię. Byli to przede wszystkim młodzi mężczyźni z niewielkich wiosek, którym talibowie płacili za podkładanie przydrożnych bomb, odpalanie rakiet i moździerzy na siły NATO i afgańskie lub za przechowywanie broni przez jakiś czas. Większość z nich nie była ideologicznie zaangażowana w dżihad. Do współpracy z talibami motywowało ich bezrobocie, rozczarowanie brakiem zmian od 2001 roku lub gniew z powodu zabijania lub ranienia mieszkańców Afganistanu przez siły rządowe lub NATO.
Talibowie zaczęli odnosić coraz większe sukcesy w związku z optymalnym dostosowywaniu taktyki, technik walki i procedur działania do możliwości kontroperacji ze strony wroga. Świadomie oddawano w pełne władanie siłom amerykańskim i afgańskim duże skupiska miejskie, w zamian skoncentrowano się na prowadzenie działań z obszarów wiejskich, gdzie łatwiej było rozpowszechniać propagandę, zastraszać lokalną ludność, która niechętnie współpracowała z rządem afgańskim i ich sojusznikami w dostarczaniu informacji na temat bojowników, którzy szykowali się do przeprowadzenia ataków w miastach.
Talibowie do prowadzenie wojny partyzanckiej wykorzystywali coraz bardziej przemyślane i skuteczne metody walki. Coraz częściej korzystano z coraz bardziej skutecznych improwizowanych urządzeń wybuchowych (IED), w tym ze zdalnie sterowanymi detonatorami. To powodowało, że wojska NATO i afgańskie siły musza było atakować bez konieczności bezpośredniego kontaktu z wrogiem.
Ponadto Talibowie coraz częściej wykorzystywali taktykę zamachów samobójczych. Ich liczba gwałtownie rosła: o ile w 2002 r. przeprowadzono tylko jeden taki atak, to w 2006 r. terroryści-samobójcy zaatakowali już 139 razy. Talibscy przywódcy bardzo chętnie korzystali z pomocy Al-Kaidy oraz przebywających na północy Pakistanu obcokrajowców, gotowych poświęcić swoje życie w imię walki z niewiernymi, okupującymi Afganistan.
W połowie 2003 r. po miesiącach rosnącej aktywności bojowej talibów w południowym i południowo-wschodnim Afganistanie, która zagroziła wysiłkom odbudowy i sukcesowi rządu prezydenta Afganistanu Hamida Karzaja, przeprowadzono wielką operację wojskową w górzystym dystrykcie Deh Chopan, znajdującym się w południowo-wschodnim Afganistanie. W wyniku skoordynowanych działań afgańsko-amerykańskich rozbitych zostało kilka dużych grup talibów, powodując śmierć kilkudziesięciu bojowników. Co najmniej 80 talibów, którym udało się przeżyć w większości uciekli na pakistańską stronę granicy. Talibowie w Deh Chopan byli obecni od kilku miesięcy i próbowali wykorzystać ten obszar jako punkt wypadowy do ataków na sąsiednie prowincje.
O talibach ponownie głośno zrobiło się w czerwcu 2004 r., gdy około 30 kilometrów na południe od miasta Kunduz, grupa licząca około 20 talibów zaatakowała we śnie śpiących w namiotach chińskich robotników drogowych. W masakrze zginęło 12 osób, w tym 11 obywateli Chin. Była to najbardziej zabójcza akcja wobec zagranicznych cywili od czasu upadku talibów.
Bojownicy talibscy zaczęli przeprowadzać coraz więcej ataków na obcokrajowców w różnych częściach krajów, chcąc w ten sposób zniweczyć wysyłki Stanów Zjednoczonych na rzecz stabilizacji kraju przed wyborami zaplanowanymi na wrzesień 2004 roku. Mułła Dadullah, jeden z czołowych dowódców talibów, niedawno wydał swoim bojownikom następujące rozkazy brzmiały: "Najpierw musimy zabić inżynierów, aby powstrzymać budowę dróg. Po drugie, trzeba spalić szkoły i rozrzucić ulotki. Po trzecie, musimy atakować urzędników państwowych. I po czwarte, gdzie tylko to będzie możliwe, należy zaatakować siły amerykańskie". W odpowiedzi na coraz większe zagrożenie ze strony talibów, Stany Zjednoczone postanowiły zwiększyć w Afganistanie liczebność swoich wojsk do poziomu 20 tys. żołnierzy.
3 sierpnia 2004 r. siły afgańskie wspierane przez amerykańskie samoloty szturmowe rozpoczęły prowadzenie ciężkich walki z podejrzanymi partyzantami talibskimi w pobliżu granicy z Pakistanem. Według informacji przekazywanych przez władze Afganistanu, w walkach zginęło kilkudziesięciu talibów. Dla rebeliantów talibskich były to jedne z najwyższych poniesionych strat od czasu utracenie władzy w Afganistanie pod koniec 2001 roku.
30 sierpnia 2004 r. talibowie zaatakowali w Kabulu. Siedem osób, w tym dwóch Amerykanów zginęło, gdy potężna bomba eksplodowała przed budynkiem amerykańskiego wykonawcy pomagającego szkolić afgańską policję. Był to najbardziej śmiertelny atak w Kabulu od września 2002 roku, kiedy to w wyniku zamachu bombowego zginęło 26 cywilów. Zamach w Kabulu nastąpił po okresie względnego spokoju w mieście. W zamachu bombowym w czerwcu 2003 r. zginęło czterech niemieckich żołnierzy sił pokojowych, a w styczniu 2004 r. zamachowiec-samobójca zabił kanadyjskiego żołnierza sił pokojowych. Ze strony władz Afganistanu po raz kolejny padły oskarżenia w stronę przywódców pakistańskich, którzy nie byli zainteresowani należytym zwalczaniem bojówek talibskich na swoim terytorium.
W maju 2006 r. wielka wiosenna ofensywa rebeliantów talibskich w Afganistanie, przekształciła się w najsilniejszy pokaz siły talibów od czasu, gdy siły amerykańskie odsunęły ich od władzy pod koniec 2001 roku. Koalicja wojskowa NATO i siły afgańskie przez kilka tygodni ścierały się niemal codziennie z dużymi grupami rebeliantów w pięciu prowincjach południowego Afganistanu.
W najodważniejszym ataku talibowie pod koniec maja 2006 r. toczyli bitwy w dystrykcie znajdującym się około 30 kilometrów od południowego miasta Kandahar, zmuszając setki ludzi do porzucenia swoich wiosek w celu schronienia się w mieście i innych miastach, gdy w regionach atakowanych przez talibów siły zachodniej koalicji uciekały się do przeprowadzania nalotów bombowych z powietrza. Talibowie stawiali punkty kontrolne na drugorzędnych drogach i przejmują kontrolę nad oddalonymi centrami dzielnic południowych miast Afganistanu na noc lub dwie, zanim zostali zmuszeni do ucieczki.
Pod koniec maja 2006 r. afgański rząd stracił kontrolę nad dystryktem Chora w prowincji Oruzgan na rzecz talibów na kilka dni, dopóki siły amerykańskie i afgańskie nie przypuściły ataków z powietrza, aby go skutecznie odbić z rąk rebeliantów.
Niektórzy Afgańczycy wręcz sami zwrócili się do talibów, aby pomogli im w rozwiązaniu lokalnych sporów. Do takich sytuacja szczególnie często dochodziło w części prowincji Helmand, gdzie rebelianci cieszyli się największym wsparciem miejscowej ludności. Rosnące niezadowolenie społeczne z rządu, zwłaszcza z szerzącej się korupcji i sprzedajności lokalnych urzędników bardzo pomagało talibom, gdyż coraz więcej Afgańczyków tęskniło za czasami ich rządów, gdzie korupcja została niemalże całkowicie wytępiona.
Na obszarach wiejskich, gdzie talibowie najdłużej potrafili zaznaczyć swoją dominację, dopuszczali się nawet przeprowadzenia procesów sądowych w oparciu o rygorystyczne prawo szariatu, całkowicie ignorując afgańskie sądy. Zdarzało się, że w odpowiedzi na wydany wyrok przeprowadzano publiczne egzekucje.
Talibowie doznawali również poważnych porażek, które potrafili jednak przekuć w sukces propagandowy. 21 maja 2006 r. amerykańskie samoloty bojowe zbombardowały wioskę Tolokan niedaleko Kandaharu w ramach czterodniowej operacji sił afgańskich i koalicyjnych. W efekcie zginęło kilkudziesięciu talibskich bojowników, śmierć poniosło jednak również 35 cywilów. Z powodu podobnych pomyłek wielu Afgańczyków wyrażało frustrację, że kierowana przez Amerykanów koalicja, która wykazała się tak ogromną skutecznością w 2001 roku, nie jest w stanie powstrzymać odradzających się talibów, w efekcie czego często giną niewinni ludzie.
W sumie w 2006 roku zginęło 191 żołnierzy amerykańskich i NATO, co stanowiło 20-procentowy wzrost w stosunku do liczby ofiar z 2005 roku. Po raz pierwszy statystycznie służenie jako Amerykanin w Afganistanie stało się niemal tak samo niebezpieczne, jak w Iraku, gdzie ruch oporu przeciwko zachodnim wojskom był znacznie silniejszy. A to oznaczało tylko jedno: talibowie wrócili do gry w Afganistanie i będą stanowili coraz większe wyzwanie dla Zachodu.
13 maja 2007 r. w prowincji Helmand we wspólnej operacji afgańskich sił bezpieczeństwa, wojsk USA i NATO zabity został mułła Dadullah, główny dowódca operacyjny talibów w Afganistanie. Zginął on w dzielnicy Garmser w Helmand, na trasie z Pakistanu, na południe od miasta Lashkar Gah. Bojownicy talibscy często przekraczali granicę, a południowa część Helmandu była ważnym szlakiem zaopatrzenia dla bojowników talibskich walczących w Helmandzie. To była szybka i krótka operacja z użyciem komandosów, którą przeprowadzono z użyciem śmigłowców wojskowych, przybyłe na wskazane miejsce, gdzie przebywał talibski dowódca.
Talibowie ponieśli sporą stratę, gdyż to pod wodzą zabitego mułły planowane było wkroczenie do Kandaharu w ramach zbliżającej się wiosennej ofensywy. Do tego mułła Dadullah był trzecim członkiem 10-osobowej rady przywódczej talibów, który zginął w ciągu zaledwie sześciu miesięcy.
Mułła Dadullah był jednym z najbardziej poszukiwanych przywódców talibów, pozostawał w bliskich kontaktach z przywódcą organizacji mułłą Omarem i był podejrzewany o bliskie kontakty z Al-Kaidą. Osobiście rekrutował bojowników, pozyskiwał broń, zaopatrzenie i finanse w sporej części południowego i południowo-wschodniego Afganistanu, centrum rebelii talibskiej. Był regularnie widywany w różnych miejscach, często przemieszczał się do południowego Afganistanu z regionów przygranicznych na terytorium Pakistanu.
Mułła Dadullah był odpowiedzialny za zlecanie licznych zabójstw duchownych, urzędników państwowych oraz pracowników służby zdrowia i oświaty, a także porwania i ścinania głów, w tym cudzoziemców. Osobiście wysyłał wielu zamachowców-samobójców z pakistańskiego Waziristanu do Afganistanu.
Organizacje praw człowieka informowały, że mułła Dadullah był odpowiedzialny za zabicie wielu cywilów podczas talibskiej kampanii wojskowej w połowie lat 90., zwłaszcza w prowincji Bamian w środkowym Afganistanie, zamieszkałej głównie przez szyickich muzułmanów, którzy sprzeciwiali się natarciu talibów.
W 2001 roku mułła Dadullah walczył w północnym Afganistanie i został uwięziony z tysiącami bojowników talibów w mieście Kunduz, gdu Stany Zjednoczone prowadziły działania wojskowe przeciwko rządowi talibów. W grudniu 2001 r. zgodził się poddać wraz ze starszym dowódcą wojskowym talibów na północy, mułłą Fazelem i udał się na spotkanie z dowódcą Sojuszu Północnego, Abdulem Rashidem Dostumem w Mazar-i-Szarif. Jednak sytuacja dla niego niespodziewanie przybrała szczęśliwy obrót. Gdy mułła Fazel zaaranżował kapitulację tysięcy innych zagranicznych i afgańskich bojowników, mułła Dadullah uciekł. Później w jednym z wywiadów udzielonemu BBC powiedział, że zapłacił dużą sumę pieniędzy jednemu z dowódców Sojuszu Północnego i uciekł w góry.
Przez kilka następnych lat `mułła Dadullah ukrywał się w Pakistanie, a gdy talibowie ponownie w 2005 r. pojawili się jako silna siła bojowa w Afganistanie, zaczął udzielać wywiadów wybranym dziennikarzom oraz publikował filmy propagandowe, w których obiecał wysyłanie wielu zamachowców-samobójców i bojowników talibskich do Afganistanu, celem obalenia tamtejszego rządu.
Poczynając od poważniejszych ataków na pozycje wroga w 2007 roku, rebelianci talibscy ożywili i udoskonalili stary plan, który Stany Zjednoczone sfinansowały w latach 80. XX wieku przeciwko Sowietom w tych samych górach i na tych samych terenach Afganistanu w których przebywali Amerykanie; jednak tym razem został on użyty przeciwko amerykańskim wojskom i ich sojusznikom.
Przemoc w Afganistanie zaczęła nasilać na przełomie maja i czerwca 2007 roku. Podczas, gdy od kilku lat większość działań rebelianckich miała miejsce głównie w południowych prowincjach kraju, takich jak Helmand i Kandahar, tym razem talibowie podjęli również skuteczne działania zmierzające do infiltracji terenów zamieszkałych głównie przez Pasztunów na zachodzie Afganistanu. Talibowie rozpoczęli operację Karim (Zasadzka), demonstrując swoją zdolność operacyjną, dzięki przeprowadzeniu w krótkim czasie wielu zamachów samobójczych i zabijając żołnierzy wroga przy wykorzystaniu bomby przydrożnych.
Ataki ze strony talibów przynosiły szybko pożądane przez nich efekty i wprowadzały coraz większy strach wśród mieszkańców kraju. Na miejscu działali talibscy agenci, którzy grozili, że zabiją każdego, kto współpracuje z afgańskim rządem lub zagranicznymi grupami pomocowymi. W 2007 r. ze względu na zagrożenie talibskimi atakami zamknięto aż 40 procent szkół w południowym Afganistanie.
Sami talibowie w przechwyconych rozmowach wielokrotnie wspominali, że nie wyobrażali sobie, że wrócą do gry w Afganistanie tak szybko i z taką siłą, że będą sprawiać ogromne kłopoty afgańskiemu rządowi Hamida Karzaja i kilkudziesięciu tysiącom żołnierzy NATO i USA w tym kraju. Po raz pierwszy od końca 2001, kiedy zostali obaleni, talibowie zaczęli odczuwać możliwość odniesienia w przyszłości wielkiego zwycięstwa.
Powyżej zaprezentowany został tylko fragment rozdziału Kampania terroru talibów w Afganistanie po 2001 r. z historii talibów. Niebawem zostaną dodane kolejne informacje, które lepiej przedstawią historię organizacji założonej przez mułłę Omara. Za wszelkie literówki i inne błędy przepraszamy.