Nowość
Nowość
Nowość
Nowość
Liderzy
7 października 2001 r. rozpoczął się długo oczekiwany atak na talibów i siatkę terrorystyczną, prowadzoną przez Osamę bin Ladena. Pierwsze ataki z morza i powietrza na Afganistan przeprowadzili Amerykanie i Brytyjczycy. Do przeprowadzenia pierwszych nalotów wykorzystano 15 bombowców naziemnych i 25 samolotów uderzeniowych z lotniskowców. Ich broń obejmowała precyzyjnie naprowadzane bomby, a amerykańskie okręty wojenne i brytyjskie okręty podwodne wystrzeliły 50 pocisków samosterujących Tomahawk. Bomby spadły na Kabul, Kandahar, Dżalalabad i Mazar-i-Szarif, czyli najważniejsze afgańskie miasta. W jednym z pierwszych nalotów zniszczony został dom mułły Omara w Kandaharze.
Naloty USA ich sojuszników na Afganistan wywołały antyamerykańskie protesty w Pakistanie, gdzie niektórzy z najbardziej wpływowych duchownych islamskich w tym kraju wezwali muzułmanów do "wspierania swoich afgańskich braci" przeciwko amerykańskiej agresji, wzywając do budowy podobnego ruchu oporu przeciwko okupantom, jaki miał miejsce dwie dekady wcześniej podczas radzieckiej inwazji. Wyraźnie zaniepokojony możliwością utraty kontroli nad wydarzeniami w swoim kraju Pervez Musharraf, prezydent Pakistanu umieścił jednego z czołowych radykalnych duchownych w areszcie domowym i zreorganizował dowództwo wojskowe, aby ograniczyć ryzyko wystąpienia podziałów wśród czołowych generałów.
"Te starannie ukierunkowane działania mają na celu uniemożliwienie wykorzystania Afganistanu jako bazy do planowania przyszłych operacji terrorystycznych i zniszczenie zdolności militarnych reżimu talibów" – powiedział prezydent USA George W. Bush godzinę po rozpoczęciu amerykańskiej inwazji na Afganistan.
Amerykański przywódca w orędziu do narodu przypomniał, że talibowie wielokrotnie zostali ostrzeżeni przed dalszą współpracą z Al-Kaidą oraz zażądano od ich liderów spełnienia amerykańskich żądań, które by mogły zapobiec wojnie: żądano bezwarunkowego wydania bin Ladena, natychmiastowego zaprzestania wspierania terroryzmu i uwolnienia przetrzymywanych przez nich zagranicznych pracowników z organizacji humanitarnych. "Żadne z tych żądań nie zostało spełnione, dlatego teraz talibowie zapłacą za to wysoką cenę" - stwierdził George W. Bush.
Z kolei amerykański sekretarz obrony Donald Rumsfeld poinformował, że celem kampanii wojskowej pod przywództwem Amerykanów jest m.in. "niesienie pomocy Afgańczykom cierpiącym na naprawdę uciążliwe warunki życia pod rządami talibów". Dodał również, że operacja wojskowa jest karą wobec talibów, którzy pozwolili członkom Al-Kaidy na swobodne przemieszczanie się po Afganistanie i przygotowywanie kolejnych ataków terrorystycznych przeciwko Zachodowi.
Abdul Salam Zaeef, ambasador talibów w Pakistanie, nazwał bombardowania Afganistanu atakiem terrorystycznym i przysiągł, że Ameryka "nigdy nie osiągnie swojego celu". Jednak dostrzegając swoje fatalne położenie, 13 października 2001 r. talibowie oświadczyli, że pod pewnymi warunkami mogliby rozważyć wydanie Osamy bin Ladena do któregoś z neutralnych krajów. "Bylibyśmy gotowi przekazać go do kraju trzeciego. Jesteśmy gotowi podjąć negocjacje pod warunkiem, że Stany Zjednoczone przedstawią nam dowody, a talibowie będą pewni, że wskazany kraj trzeci jest neutralny i nie znajduje się pod wpływami Stanów Zjednoczonych" - powiedział na konferencji prasowej w Dżalalabadzie Maulvi Abdul Kabir, zastępca mułły Omara.
Prezydent USA George W. Bush stanowczo odrzucił propozycję talibów, po raz kolejny domagając się wydania liderów Al-Kaidy bezpośrednio Amerykanom oraz zażądał natychmiastowej likwidacji obozów szkoleniowych organizacji bin Ladena na ziemi afgańskiej. "Wiemy, że bin Laden jest winny, to nie podlega negocjacjom. Ci ludzie, jeśli są zainteresowani tym, żebyśmy zatrzymali nasze operacje wojskowe, muszą najpierw spełnić warunki, które przedstawiłem w moim przemówieniu do Kongresu Stanów Zjednoczonych" - stwierdził amerykański przywódca.
21 października 2001 r. po raz pierwszy od rozpoczęcia operacji w Afganistanie, amerykańskie samoloty bombardowały pozycje talibów na liniach frontu w koordynacji z opozycyjnym Sojuszem Północnym, walczącym na lądzie.
Według szacunków siły talibskie wspierało około trzech tysięcy bojowników z zagranicy. Jednak morale wśród bojowników talibskich było bardzo niskie, przez co wojska amerykańskie i ich sojusznicy robili bardzo szybkie postępy w Afganistanie. Ponadto miały miejsce powstanie antytalibskie, głównie na wschodzie kraju. Afgańczycy w większości mający dość rygorystycznych rządów, coraz chętniej wspierali opozycyjny Sojusz Północny.
Talibowie odnosili większe sukcesy w działaniach propagandowych i dezinformacyjnych niż w walce zbrojnej. Aby zniechęcić społeczeństwo afgańskie do buntu na pełną skalę, wystawiano na widok publiczny zamordowanych przeciwników. Reżim talibów do wojny informacyjnej używał również telewizji satelitarnej, gdzie w emitowanych nagraniach szczególnie podkreślano tragedię cywilnych ofiar amerykańskich nalotów.
9 listopada 2001 r. talibowie potwierdzili zajęcie przez oddziały opozycyjnego Sojuszu Północnego miasta Mazar-i-Szarif na północy Afganistanu. Kluczowe strategicznie miasto zostało zdobyte po ciężkich walkach wspartych amerykańskimi bombardowaniami pozycji talibskich. Sojusz Północny zdobył m.in. lotnisko i wielką - zbudowaną jeszcze przez Związek Radziecki - bazę wojskową. W obronie kluczowego miasta Mazar-i-Szarif mogło zginąć nawet 500 bojowników talibskich. Od tego momentu talibowie znajdowali się na przegranej pozycji.
12 listopada 2001 r. opozycyjny Sojusz Północny poinformował, że jego bojownicy zajęli miasto Herat, znajdujące się na zachodzie Afganistanu. Założony pięć tysięcy lat temu Herat leżał na skrzyżowaniu ważnych szlaków handlowych. Sytuacja talibów gwałtownie się pogarszała.
14 listopada 2001 r. kilkuset bojowników Sojuszu Północnego wkroczyło do stolicy Afganistanu, Kabulu. Rządzący krajem talibowie opuścili stolicę w nocy. Mieszkańcy Kabulu z radością powitali oddziały Sojuszu Północnego. Wielu z nich trzymało transparenty z wizerunkiem Ahmeda Szacha Masuda, przywódcę antytalibskiej opozycji, podstępnie zabitego dwa miesiące wcześniej przez talibów.
W mieście zapanowała ogromna euforia. Kobiety zmuszone do praktycznie całkowitego odosobnienia pod rządami talibów z podekscytowaniem machały do cudzoziemców. Mężczyźni wrzucili turbany do rynsztoków. Rodziny odkopały swoje dawno ukryte telewizory. Restauracje rozbrzmiewały muzyką.
Kilka godzin po poddaniu Kabulu, przywódca talibów mułła Omar za pośrednictwem pakistańskich służb wywiadowczych zakomunikował: "Porażka i wycofanie są testem, na jaki wystawił nas Bóg. Jednak nasi mudżahedini nie oblali tych testów. Nasza siła tkwi w walce lądowej, co zademonstrujemy dopiero, gdy opuścimy miasta i wyruszymy w góry" dodając, że taką a nie inną decyzję podjęto w trosce o oszczędzenie ludności cywilnej w Kabulu. Dość enigmatyczne przesłanie wskazywało wyraźnie, że bojówki talibskie nie będą w stanie obronić pozostałych miast Afganistanu.
W połowie listopada 2001 r. po zajęciu Kabulu, talibowie kontrolowali już jedynie ok. 20 procent terytorium Afganistanu. Wraz z postępującą inwazją koalicji antyterrorystycznej, wojska talibów wycofały się przede wszystkim w okolice dwóch miast - Kandaharu na południu i Kunduz na północy kraju. Mułła Omar zapowiadał, że talibowie będą bronić Kandaharu do ostatniej kropli krwi. Miasto od początku amerykańskiej kampanii w Afganistanie było celem bombardowań, powodujące spore zniszczenia w mieście.
19 listopada 2001 r. talibowie otrzymali kolejny znaczący cios, Pakistan formalnie przestał uznawać ich rządy w Afganistanie. Wcześniej Islamabad był jedną z trzech stolic, które utrzymywały stosunki dyplomatyczne z talibami. Prezydent Pakistanu, wcześniej wojskowy dyktator, Pervez Muszarraf - w zamian za obietnicę wielomiliardowych kontraktów dla Pakistanu - zdecydował się poprzeć Amerykę w walce z talibami. W odpowiedzi religijni politycy i mułłowie z Karaczi, Rawalpindi i Peszawaru zawiązali przymierze, w ramach którego postanowili wspierać pakistańskich talibów.
25 listopada 2001 r. wojska Sojuszu Północnego stopniowo wkroczyły do Kunduzu na północy Afganistanu, po wcześniejszym zdobyciu miejscowości Chanabad ryglującej dostęp do miasta. Nie obeszło się jednak od popełnienia masowych mordów wśród talibów. Według świadków setki talibskich żołnierzy, którzy poddali się w mieście Kunduz zostało zabitych przez wojska uzbeckiego przywódcy gen. Abdula Rashida Dostuma, zostali oni pochowani w co najmniej dwóch miejscach na pustyni. Prawdopodobnie była to zemsta za zbrodnie popełnione przez talibów w mieście Mazar-i-Szarif w 1998 roku.
Zajęcie Kunduzu umożliwiło siłom Sojuszu Północnego i amerykańskiemu lotnictwu skoncentrowanie się na dławieniu obrony talibów w Kandaharze i jego okolicach.
Kandahar pozostawał najdłużej pod kontrolą talibów. Prawdopodobnie tam przez dłuższy czas wraz z mułłą Omarem ukrywał się Osama bin Laden i pozostali przywódcy Al-Kaidy. Amerykański sekretarz obrony Donald Rumsfeld sprzeciwił się propozycji Sojuszu Północnego, zakładającej możliwość udzielenia przywódcy talibów, mulle Omarowi bezpiecznego schronienia w Kandaharze i zapewnienie godnego życia w areszcie domowym, który trwałby do momentu potępienia przez niego terroryzmu. Rzecznik Białego Domu, Ari Fleischer dodał że "ci, którzy ukrywają terrorystów, muszą zostać pociągnięci do odpowiedzialności", w tym mułła Omar.
W wywiadzie dla katarskiej sieci telewizyjnej Al-Jazeera, przyszły afgański przywódca Hamid Karzaj zakomunikował swoje ostateczne stanowisko, w którym stwierdził, że mułła Omar powinien zostać aresztowany i osądzony. "Namawiałem go do powstrzymania rozlewu krwi i zakazania terroryzmu. Ale niestety jego odpowiedź nie była pozytywna, nie okazał żadnej litości dla narodu afgańskiego" - stwierdził Karzaj. Stało się jasne, że przywódcy talibscy nie mogą liczyć na łagodne traktowanie ze strony USA i ich sojuszników.
Ostatecznie 7 grudnia 2001 r. Kandahar został przekazany oddziałom pasztuńskim pod dowództwem przyszłego premiera tymczasowego afgańskiego rządu Hamida Karzaja. W Islamabadzie mułła Abdul Salam Zaeef, rzecznik talibów i były ambasador w Pakistanie powiedział, że decyzja mułły Omara o poddaniu miasta miała na celu zapobieżenie większej liczbie zgonów wśród ludności cywilnej.
Wraz z upadkiem Kandaharu, talibowie wycofali się z całej prowincji, poddali się również w zachodniej prowincji Helmand oraz w Zabulu, jednostce administracyjnej położonej w północno-wschodnim Afganistanie. W tym momencie talibskie oddziały kontrolowały jedynie trudno dostępne obszary górskie na wschodzie kraju.
W zamieszaniu jakie zapanowało w Kandaharze wśród rywalizujących ze sobą dowódców Sojuszu Północnego, spowodowało, że mułła Omar skutecznie się wymknął z miasta. Zamiast pościgu za uciekającymi przywódcami talibów, przywódcy różnych grup etnicznych i plemiennych zaczęli ze sobą rywalizować o wpływy w mieście. Tylko dzięki bardzo silnym naciskom ze strony USA, udało się uniknąć kolejnych bratobójczych walk, podobnych do tych, które miały miejsce w 1992 r. po obaleniu komunistycznych władz Afganistanu.
Upadek Kandaharu, południowej twierdzy i duchowego serca talibów, oznaczał ostateczny upadek ich rządów w Afganistanie. Amerykańska strategia nieustannego bombardowania i wsparcia logistycznego dla lokalnych grup opozycyjnych okazała się niszczycielsko skuteczna. Władza talibów została obalona szybciej niż ktokolwiek się spodziewał.
Część talibów - wśród nich przywódcy organizacji oraz przypuszczalnie zagraniczni ochotnicy i członkowie Al-Kaidy - wyjechali z Kandaharu z bronią, kierując się w stronę gór. Jaskinie w Tora Bora zostały ufortyfikowane przez mudżahedinów podczas inwazji radzieckiej w latach 80-tych XX wieku. Sowieci próbowali je zdobyć trzykrotnie, za każdym razem bez powodzenia. Do wyposażenia podziemnego kompleksu przyczyniły się amerykańskie pieniądze i sprzęt, przekazywane za pośrednictwem Pakistanu na walkę z Związkiem Radzieckim.
W oblężeniu Tora Bora brały udział głównie oddziały Pasztunów, którzy wypowiedzieli posłuszeństwo talibom po upadku Kabulu i przystąpili do walki pod dowództwem przywódców plemiennych i dawnych mudżahedinów przebywających na emigracji w Pakistanie. Amerykańskie samoloty bojowe, w tym ciężkie bombowce B-52 i odrzutowce szturmowe, kontynuowały codzienne ataki na jaskinie i kompleks tuneli wokół Tora Bora we wschodnim Afganistanie. Amerykańskie działania okazały się mało skuteczne, gdyż część Pasztunów, ciągle sympatyzujących z talibami i Al-Kaidą, pomogło przywódcom obu organizacji wymknąć się z oblężenia.
Reżim talibów został całkowicie obalony pod koniec 2001 roku. Kontrolę nad Afganistanem przejął tymczasowy rząd, na czele którego stanął Hamid Karzaj. Bardzo szybko do głosu doszli regionalni watażkowie, którzy zostali w latach 1994-1996 zostali zesłani do "podziemia" przez talibów. Ci sami ludzie, często bezwzględni dzięki amerykańskiemu wsparciu i finansowaniu wypełnili próżnię władzy w kraju, wielokrotnie pod byle pretekstem nękając swych przeciwników, na wyrost nazywając ich sojusznikami talibów. Zwykli Afgańczycy mieli już serdecznie dość takich ludzi, jak Abdul Rashid Dostum, Burhanuddin Rabbani, Karim Khalili, Muhammad Fahim, Ismail Khan, Abdul Sayyaf - to oni byli odpowiedzialni na krwawą wojnę domową, która miała miejsce w Afganistanie po tym, gdy w 1992 roku zostały obalone komunistyczne władze.
Jedną z pierwszych decyzji prezydenta Hamida Karzaja było zaangażowanie Sojuszu Północnego do przeprowadzenia kampanię rozbrojeniowej we wsiach pasztuńskich, szczególnie na obszarach, na których uważano, że bojownicy talibscy nadal są aktywni. Około miliona Pasztunów żyjących w północnym Afganistanie stało się ofiarami represji ze strony grup etnicznych, które ucierpiały pod rządami talibów. Szczególnie bezwzględne akcje przeprowadzali Uzbecy pod dowództwem Abdula Rashida Dostuma. Takie działania powodowały, że tamtejsza miejscowa ludność bardzo szybko zaczęła tęsknić za talibami, pod rządami których czuli się bezpiecznie.
Mimo, że amerykańskie władze wielokrotnie wyrażały swoją determinację, aby zabić lub aresztować przywódców talibów, głównie po to, by mieć pewność że nie będą w stanie oni w przyszłości powrócić na stanowiska władzy, w ciągu trzech miesięcy po atakach na Amerykę i po ponad dwumiesięcznym prowadzeniu działań wojennych w Afganistanie tylko kilka ważnych postaci talibskich wpadło w ręce Amerykanów lub Sojuszu Północnego.
Najważniejszy dowódcą, jakiego stracili talibowie był mułła Fazel Muhammad Mazloom, były szef sztabu armii talibskiej oraz pełniący funkcję wiceministra obrony Afganistanu. Został on schwytany przez oddziały Abdula Rashida Dostuma, jednego z najpotężniejszych watażków Sojuszu Północnego.
Na początku stycznia 2002 r. w okolicach Kandaharu afgańska armia aresztowała trzech byłych talibskich członków rządu. Do aresztu trafili były minister obrony mułła Ubaid Ullah, były minister sprawiedliwości mułła Nooruddin Turabi - głęboko niepopularny wśród wielu Afgańczyków z powodu surowych fundamentalistycznych standardów, które brutalnie egzekwował - oraz były minister przemysłu mułła Saadudin.
Z kolei pakistańskie władze poinformowały o aresztowaniu byłego ambasadora talibów w Pakistanie, mułły Abdula Salama Zaefa, dwa miesiące po tym, gdy władze w Islamabadzie zamknęły placówkę dyplomatyczną Afganistanu. Został on przesłuchany przez pakistańskich i amerykańskich funkcjonariuszy wywiadu, którzy szukali informacji na temat miejsca pobytu Osamy bin Ladena oraz mułły Omara.
Powyżej zaprezentowany został tylko fragment rozdziału Obalenie rządów talibów przez USA w 2001 r. z historii talibów. Niebawem zostaną dodane kolejne informacje, które lepiej przedstawią historię organizacji założonej przez mułłę Omara. Za wszelkie literówki i inne błędy przepraszamy.